niedziela, 20 grudnia 2015

Kartki na Boże Narodzenie i rozstrzygnięcie konkursu

Witam Was w przedświątecznym szaleństwie przygotowań.  Po pierwsze ogłaszam wyniki konkursu piernikowo - malowankowego, wygrała go bezsprzecznie:
 Joanna Krzak
 w zasadzie nawet bezkonkurencyjnie.  Asi piernikowe wspomnienie bardzo mi się spodobało. Poświecenie ulubionej bluzy dla ratowania piernikowego dzieła to jest coś :)

Po drugie chciałam pokazać kartki świąteczne, które w tym roku zrobiłam, co prawda trochę późno i nie wiem czy wysłanie priorytetem coś pomoże, żeby dotarły na czas.


Kartki są dosyć proste, do ich wykonania potrzebne są: blok techniczny z kolorowymi kartkami w tym brokatowa, stemple śnieżynki, tusz  (Distres ink), kolorowe wstążki, klej magic, samoprzylepne minipady (poduszeczki). Użyłam też wykrawacza z reniferem, wykrawacza do brzegów, wykorzystałam kawałek falowanej tektury (na choinki), kawałek złotego sznureczka i ozdobnego kartonu z gwiazdkami. Kartki przycinam nożykiem do tapet, na macie do cięcia papieru (dla niewtajemniczonych - to taka zielona podkładka zasklepiająca się).


 Złoty sznureczek, który imituje łańcuch choinkowy owijam wokół choinki, zawiązuję z tyłu i dopiero potem przyklejam za pomocą mini padów do kartonu.

 I widok na pozostałe






niedziela, 13 grudnia 2015

Dekoracje świąteczne - poszewka z wymalowanym piernikiem

U mnie piernikowego szaleństwa ciąg dalszy....Przypominam o konkursie,  nie macie ochoty na czerwoną poszewkę z namalowanym piernikiem??  Wystarczy  kilka słów... albo link, nic szczególnie trudnego...
Ale do rzeczy,  dzisiaj chcę Wam pokazać następną "piernikową poszewkę", którą tym razem zrobiłam w prezencie na urodziny. Tak wygląda gotowa poszewka


Kilka zdjęć  z etapów powstawania...

  Już malowanie skończone,  wyschnięte....jeszcze na deskę do prasowania i utrwalanie... (prasuję przez papier śniadaniowy).


 W ramach piernikowego szaleństwa polukrowałam wreszcie pierniczki, ale na sesję zdjęciową się nie załapały... bo pogoda była kiepska... nie wiem tylko czy uda mi się coś uwiecznić, bo zaczynają znikać :)

poniedziałek, 7 grudnia 2015

KONKURS PIERNIKOWO-MALOWANKOWY


Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią przygotowałam dla Was małą niespodziankę. Zastanawiałam się nad tym, co namalować, aż wreszcie w sobotę spłynęło na mnie natchnienie ....
Ostatnio malowałam motyle, ale jakoś tak nie pasowały mi do obecnej pory roku.
W sobotę zaczęło się u mnie piernikowe szaleństwo, upiekłam pierwszą część pierniczków … ale zanim wzięłam się za ich lukrowanie....... postanowiłam namalować piernikową poszewkę na poduszkę.

Uwaga! Uwaga!
Ogłaszam PIERNIKOWO -MALOWANKOWY KONKURS!
 Główną nagrodą będzie właśnie ta poszewka na poduszkę
(40x40 cm bawełniana - obrazek  namalowany ręcznie farbami akrylowymi, poszewkę można prać w temp. 40 st.C)


A oto, co trzeba zrobić:
1. zamieścić na swoim blogu w bocznym pasku obrazek z linkiem do tego posta;
2. zamieścić pod tym postem komentarz z deklaracją chęci przystąpienia do zabawy i swoim adresem e-mailowym,
3. zabawa jest formą konkursu, dlatego proszę Was o podzielenie się ze mną swoimi „piernikowymi” wspomnieniami, może to być link do zdjęć pierników, które zrobiliście, albo Wasz przepis na ulubione pierniczki,  albo kilka słów o tym z czym się Wam kojarzy pieczenie pierników...
4. jeśli jeszcze nie jesteś obserwatorem mojego bloga, to miło mi będzie jeśli nim zostaniesz,
5. Wreszcie ostatni warunek w konkursie mogą brać udział tylko osoby, które mają adres korespondencyjny na terenie Polski.

Konkurs będzie trwał  krótko, bo chciałabym żeby poszewka jeszcze przed świętami dotarła do zwycięzcy. Zachęcam do zabawy... Na zgłoszenia i komentarze i linki czekam do 17 grudnia do godz. 24.00. rozstrzygnięcie konkursu 18.12.2015 r.
jeszcze kilka zdjęć dla zachęty



 

I jeszcze przed ostatecznym pomalowaniem czyli wcześniejsza wersja, ale za to przy ładniejszej pogodzie :)


 

niedziela, 22 listopada 2015

Wianek z różami, z klonowych liści

To już ostatnie chwile, żeby zebrać klonowe liście i zrobić z nich dekoracje. Złote liście klonu to sama esencja jesieni.
Na pewno często zdarzyło Wam się zbierać liście w bukiety i przynosić do domu ze spaceru.... ale po kliku dniach liście wysychając, skręcają się ... jednym słowem tracą formę. Proponuję zrobić z nich róże.



Do wykonania jednej różyczki potrzeba ok. 4 liści, powinny być jeszcze w miarę świeże i giętkie, tak aby się nie kruszyły i dały się zginać na pół i formować.
Wybieramy najmniejszy liść i trzymając za ogonek składamy go na pół . Formujemy środek różyczki, zwijając liść. Dokładamy kolejny "płatek" - czyli również złożony na pół liść. W ten sam sposób postępujemy z następnymi liśćmi, na końcu zawiązujemy nitką....albo najlepiej samoprzylepną taśmą do kwiatów.. oczywiście jeśli taką posiadacie.
Różyczki ładnie zasychają... można je potem pomalować lakierem albo farbą w spray-u... jak kto woli. Ja na razie pozostawiłam je bez lakierowania.




Podstawę wianka zrobiłam z tektury falistej (z pudełka po szklankach)... potem obciągnęłam ją  rękawem starego wełnianego swetra. ... taki pełny recykling :) pomiędzy liście klonowe włożyłam gałązki owoców pnącej róży...
Muszę jeszcze dopracować kokardę.
Pozdrawiam  Was,  jeszcze jesiennie...

czwartek, 22 października 2015

Wycieczka w Jaseniky czyli podróże małe i duże

W ostatni tydzień września zrobiliśmy wycieczkę w Jaseniki. Nie wiem dlaczego nigdy wcześniej nie wybraliśmy się tam, bo to przecież od nas naprawdę blisko. Do wyjazdu zachęcili nas przyjaciele, którzy byli tam latem. Trasa z Gliwic zajęła nam około dwóch godzin, a w Bieszczady ostatnio jechaliśmy chyba pięć i strasznie się dłużyło.  A to już Jaseniky właśnie-


W pewien sposób Jaseniki przypominają mi Bieszczady ..... choć to jednak nie to samo...ale zobaczcie sami.



Jeleni Studanka w oczekiwaniu na herbatkę z Kelly Kettle - (super sprzęt na wypady) wystarczy kilka gałązek i jest wrzątek :)



Ztracene kameny i Ztracene skały





 Stare słupki graniczne -1740


 I ostatni kadr z pierwszego dnia kamienny świątek przy parkingu na Skrtku - trochę przypomina Światowida, a jednocześnie ma jakiś taki falliczny kształt :)


Schronisko i restauracja na Seraku - to już drugi dzień wędrowania powoli łydki dają się we znaki ...a schodzenie po schodach to jakaś męczarnia... ech brak kondycji, ale to wszystko przez windy!!!!


 A w oddali widać Pradziada 



 Oj na szczycie zimno i nieźle wieje, ale za to jakie widoki...






Trzeci dzień - niedziela i spory tłum turystów w Karlowej Studance... trudno było znaleźć miejsce dla samochodów nawet na płatnym parkingu, ale jakoś się udało.








W tym małym budynku jest pijalnia wody zdrojowej.


Jak widać zauroczyła nas drewniana zabudowa uzdrowiska i te okiennice....

Dla chętnych do odwiedzenia Jaseników przetartymi szlakami - krótki opis naszej wycieczki.

 Wybraliśmy trasę widokową ... odsłoniętymi grzbietami górskimi. Podjechaliśmy autobusem z Karlovej Studanki do przystanku Ovcarnia. Większość osób wychodzi stamtąd na Pradziada, który jest najwyższą górą na Morawach. My wybraliśmy trasę na południowy zachód w kierunku parkingu na Skritku, gdzie zostawiliśmy samochody. To chyba najlepsza metoda... najpierw kierowcy zawożą samochody na miejsce docelowe, zostawiają tam samochody i wracają razem jednym do punktu wyjścia na trasę. Po drodze była Jeleni studanka (kamienny szałas przy źródełku), Ztacene kameni i Ztracene skały.
Drugiego dnia podjechaliśmy pociągiem, który okazał się autobusową komunikacją zastępczą (remont torów). Pod dworzec podjechały trzy autobusy = wagony. Najbardziej nam się spodobał wagon bagażowy czyli mały busik . Dojechaliśmy do Ramzowej, a stamtąd wyciągiem krzesełkowym z przesiadką aż na Serak. Trochę zmarzliśmy na wyciągu, temperatura była bliska 5 st. C. Próbowaliśmy się rozgrzać na górze w schronisku, ale tam w restauracji był niezły tłum.... a w barze można się było tylko napić gorącej kawy. Niestety dla dzieci nie było herbaty ani gorącej czekolady, coś tam się zepsuło.... i została kofola z wrzątkiem !!!!! Ale przynamniej chwilę odtajaliśmy w ciepłym pomiesczeniu i potem na szlak. Trasa w miarę łatwa przez Keprnik, Vozkę i Cervena Horę i zejście do Cervenohorskego Sedla, gdzie stały już  zawiezione tam wcześniej rano samochody.
Trzeci dzień to krótki wypad do Karlovej Studanki.
Zachęcam do wybrania się w Jaseniki.

P.S.
Chodzimy w gry z przyjaciółmi, którzy mają dzieci w podobnym wieku... Jak wiadomo nie ma niczego gorszego niż nudzące się dziecko i pytania jak długo jeszcze.... dlatego kiedy są rówieśnicy dużo szybciej mija im czas.... czasami tak bardzo potrafią się zagadać, że nawet nie zauważają kiedy już stają na szczycie góry.  W miarę dorastania tylko tematy dyskusji się zmieniają... Czasami trzeba stosować środki dopingujące lub może turbodoładowanie czyli czekoladkę albo żelki :). Na dorosłych to też działa. Piosenki marszowe, przy dłuższych trasach po płaskim też się przydają :) pod górę nie polecam śpiewania :))))
 Cieszę się, że nasze w zasadzie dorosłe córki  jeszcze chcą z nami jeździć na wycieczki.

wtorek, 22 września 2015

Jak zrobić strój Calineczki - uzupełnienie

Ostatnio gdzieś na "dnie wielkiej szafy" znalazłam strój Calineczki, który szyłam mojej córce na przedstawienie przedszkolne. Strój był pożyczany  zaprzyjaźnionym dzieciom i myślałam, że już do mnie nie wrócił.... a tu nagle jest :)  Ponieważ sporo osób ogląda post (klik) o tym stroju postanowiłam zamieścić uzupełnienie..  
Podstawą stroju jest biały, trochę grubszy bawełniany  T-shirt oraz biały i różowy tiul. Strój  już kilka karnawałowych zabaw ma za sobą.... ale jak widać przetrwał :) 
Był przerabiany, a w drugiej wersji dodałam różowe, dłuższe tiulowe rękawy
 



Na przodzie bluzki doszyłam aplikację zrobioną z różowej satyny... (podklejonej cienką flizeliną)

 I uszyłam przepaskę na włosy



 Na koniec kilka zdjęć dla zachęty... dla tych, którzy nie mają ani overlocka, ani za wielkiej wprawy w szyciu...  Fotografie stroju od wewnątrz - czyli to czego na szczęście nie widać :))))
  


Ale na prawej stronie wygląda nieźle :)
Jeszcze dla przypomnienia moja Calineczka w pierwszej wersji sukienki

Pozdrawiam i zachęcam do szycia... . czasem wystarczy tylko chcieć...