Wczoraj piekłam kruche ciasteczka... wyszły bardzo dobre :)
nie zdążyłam ich polukrować i dzisiaj do lukrowania zostało już dużo mniej :)))
teoretycznie mają być na sobotę na imprezę urodzinowo - imieninową moich córek, ale .... chyba upiekę jutro następną porcję :))))
Przy okazji na zdjęcie załapały się też: mój miodownik i cukierniczka :) z Bolesławca
Przepis mam hm... nie wiem skąd, jeszcze go trochę zmodyfikowałam i oto on:
1 szkl. mąki krupczatki
2 szkl. mąki pszennej (daję tortową)
20 dkg masła (z lodówki)
10 dkg margaryny (z lodówki)
4 żółtka
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 szkl. cukru pudru
Na stolnicę przesiać mąkę, cukier poder, dodać proszek do pieczenia, delikatnie wymieszać. Na mąkę położyć masło i margarynę, posiekać nożem na małe kawałeczki. Wbić żółtka i zagnieść szybko ciasto, wyrobione ciasto owinąć w folię i schować na 30 min do lodówki. Kiedy ciasto się już schłodzi wyjąć na stolnicę i rozwałkować na grubość ok 3-5 mm, wykrawać ciasteczka, wedle fantazji i posiadanych foremek :)))
można zrobić różyczki z 3-4 krążków (jak robić różyczki możecie zobaczyć tutaj), lub zwiniętego, zrolowanego paska ciasta (po zrolowaniu przecinamy w poprzek na dwa kawałki i rozchylamy brzegi...ta ostatnia metoda ma tę zaletę, że nie zostają ścinki...może płatki nie są tak ładne, ale ciasta nie można w nieskończoność wałkować :)... bo im wymyślniejsze foremki, tym więcej ścinków i od nowa wałkowanie :)))
Ciastka układać na papierze do pieczenia na blachę w niewielkich odstępach (trochę rosną ). Wkładać do nagrzanego piekarnika :))
Ja piekę na dwóch poziomach z termoobiegiem w temp. 150 st.C, 15 -18 min, bez termoobiegu 20 min. w temp. 180 st. C. Każdy piekarnik trochę inaczej piecze, trzeba przetestować :) generalnie ciastka mają mieć złoty kolor. Po upieczeniu blachę wyjąć i zostawić do ostygnięcia, potem przełożyć do pudełka ....COOKIE BOX, a potem można już tylko śpiewać " Who stole the cookie from the cookie box..." bo, że szybko znikną to pewne :))
Oryginalny przepis był na połowę składników, ale jak już piec to tak żeby coś było co zjeść :)
Upieczone ciasteczka czekają w kolejce do polukrowania :)))
Musiałam wreszcie w pełni wykorzystać moje foremki, które przywiozłam z zagranicznych wojaży :)) Ciastka są bardzo dobre i kruche w tej klasycznej wersji :) ale.... ponieważ mam w domu miłośników lukru - więc wersja lukrowana z lukrem cytrynowym :)))
Słońce zaczęło świecić przez okno w kuchni i po prostu musiałam pokazać moją "kuchenną" orchideę z parapetu
Na dzisiaj tyle pozdrawiam i życzę smacznego :)
Fajny zwierzyniec:-)
OdpowiedzUsuńi do tego smaczny :) muszę go powiększyć o nowe zwierzęce foremki
UsuńTeż mamy takie bolesławce w domu. Identyczne co do wzorku. Chciałam pochwalić foremki, fajne strasznie te zające.
OdpowiedzUsuńZające zakupiłam w Niemczech, zawsze jak jestem z wizytą u rodziny mojego męża przywożę sobie jakąś foremkę :) nie są tanie ale raz na jakiś czas można poszaleć :)))
Usuńciasteczka według Twojego przepisu u nas nie doczekały się zdjęć - niestety - zostały pożarte. Ale co cała moja rodzina stwierdza są fantastycznie pyszne! A tak chciałam dodać jeszcze, że moja mama zbiera takie bolesławce motyw taki jak na Twoich pokryweczkach.
OdpowiedzUsuńMówisz o kokosowych makaronikach ? czy o tych tu prezentowanych? :))
UsuńWłaśnie zostały mi białka i jeśli jeszcze jutro zdążę zrobię kokosowe makaroniki.....nawet mam gorzką czekoladę :)))
ha ha już obydwa przepisy stosujemy. w makaronikach najfajniejsze jest to, że z kokosem bo my kokos bardzo lubimy. a jeśli chodzi o te prezentowane tu to jestem mile zaskoczona smakiem na mące krupczatce plus zwykłej.generalnie to powinnaś zebrać ciasteczkowe przepisy i wydać w postaci książki. pyszne są
UsuńNie ma ich tyle żeby aż książkę:)) ale mam jeszcze dwa fajne przepisy jak upiekę to oczywiście pokażę razem z przepisem :))))
OdpowiedzUsuńCiasteczka super :D ja wprawdzie talentu do pieczenia nie mam ale mojej siostrze się pomysł na pewno spodoba pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńPrzy ciasteczkach najważniejsze są chęci... bo to dużo pracy a zjada się błyskawicznie :) dlatego po prostu trzeba to lubić :)) albo mieć kogoś kto to lubi :)
UsuńA do tego są niezwykle przydatne siostry.... :)
Zajączki patrzą w lewo, motylki jak pod sznurek, pierwszy rzut oka na blaszkę i od razu poznać, że wypieka inżynier :) Pyszności! Prawie czuję ten zapach :))
OdpowiedzUsuńPzdr. DS :)
:))) i do tego mający bliski kontakt z geometrią wykreślną:)))
Usuń