Jak się można domyślić są to malowanki na koszulkach bawełnianych przeznaczone na prezenty dla koleżanek moich córek.
Próbowałam malować też Barbie, ale to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej :) Mała twarz, małe oczy, a do tego zwykle faktura tkaniny powoduje, że ciężko oddać podobieństwo.... Co innego taka myszka :)
Co prawda są tacy, którzy potrafią MALOWAĆ. Na przykład taki Jan van Eyck..
Nie wiem czy pamiętacie te czasy, kiedy książki ze sztuką pokazywały najczęściej tylko te obrazy, które znajdowały się w galeriach "zaprzyjaźnionych" państw. Kiedyś mój Tata kupił ksiązkę o malarstwie van Eycków... Często ją przeglądałam i miałam swoje ulubione obrazy. Jakież było moje zdziwienie, kiedy kilka lat temu zobaczyłam jeden z nich "w naturze" Chodzi o Tryptyk drezdeński (jak sama nazwa wskazuje znajduje się w Gemäldegalerie czyli Galerii Starych Mistrzów w Dreźnie). Tryptyk to obraz- ołtarzyk skłądający się z trzech części. Byłam przekonana, biorąc pod uwagę ogrom szczegółów że to wielki obraz. A to jest w zasadzie miniatura w całości mniejsza niż kartka A4. Ileż on się nadziubdział.. :)
Jeśli będziecie kiedyś w Dreźnie to polecam odwiedzić to muzeum...mają trochę znanych obrazów m.in. Madonnę Sykstyńską Rafaela Santi. Na pewno znacie przynajmniej amorki z dolnej części obrazu, które są częstym motywem zdobniczym ; hm... ten obraz jest duuuży i powieszony na honorowym miejscu.
No tak ale było o miniaturach ....
Czyli o tym, ze po prostu trzeba mieć talent przez duże T :)
Ale cóż.... moje koszulkowe malowanki są bliższe ciału :) dosłownie i w przenośni
Pozdrawiam wszystkich czytających bloga :)
Trzymajcie się ciepło i byle do wiosny :)
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że post się spodobał. Ale nie wiem która część.. Ta na temat moich ulubionych malarzy?
OdpowiedzUsuńMój wpis to już prawie prehistoria...cóż... Córki już dawno wyrosły z Witch i myszki Diddl ;) teraz mój ulubiony motyw to pierniczki :)