niedziela, 6 listopada 2016

Podlasie w pigułce czyli cd. podróże małe i duże

Za oknem raczej smutna, deszczowa pogoda... Zapraszam Was do obejrzenia wakacyjnych zdjęć z Podlasia. Mieliśmy tylko pięć dni na zwiedzanie, ale za to dość intensywnych.
Z czym kojarzył mi się ten region Polski... z drewnianą architekturą, cerkwiami, ale również z tym muralem "Legenda o wielkoludach" autorka - Natalia Rak. Zobaczcie sami, czyż nie jest genialny? (drzewko jest prawdziwe).

Ale po kolei... Pierwszy nocleg w Tykocinie, w domku nad Narwią, a rano śniadanie z widokiem na leniwie płynącą  rzekę.
I wyjście na rynek, przy którym stoi barokowy kościół p.w. Trójcy Świętej


 We wnętrzu rokokowe organy

  Obok kościoła, Alumnat  czyli budynek znany z filmu "U Pana Boga za piecem"  (wybudowany w XVII w. dla inwalidów wojennych),
Mieści się w nim restauracja, chcieliśmy do niej wejść, ale niestety nie udało nam się... najpierw właśnie zamykali bo przyjechaliśmy po 22.00, a następnego dnia było jeszcze za wcześnie, bo otwierali o 12.00.. No cóż, może innym razem. Ale za to zwiedziliśmy muzeum  w Wielkiej Synagodze.

 W środku zwiedza się z audio-przewodnikiem, słuchawki na uszy i można zanurzyć się w historii tego miejsca , poniżej birma, a za gablotami, stojącymi przy ścianach okna babińca



Żydowskie kobiety siedziały w babińcu i miały widok tylko zza krat...


 Potem jeszcze drugi budynek muzeum - Dom Talmudyczny z wnętrzami  z XIX wieku, ale niestety nie mam zdjęć ze środka.
Jeszcze krótki spacer po uliczkach Tykocina i wyjazd do zamku na drugą stronę Narwi.
Jak powiedział nam przewodnik to najstarszy i jednocześnie najmłodszy zamek na Podlasiu.... po prostu innych zamków nie ma. Zresztą ten został wybudowany współcześnie na ruinie starego historycznego zamku, zburzonego w czasie wojen szwedzkich.



 Zamek jest wzorowany na innych tego typu obiektach, bo żadne ryciny nie zachowały się do naszych czasów, niestety trochę za wcześnie go zburzono, moda na rysowanie ruin to XVIII/XIX wiek . Zostały tylko fundamenty, a reszta to wyobraźnia architekta. Podobno ilość komnat, drzwi i okien się zgadza z księgami inwentarzowymi (które się zachowały), ale wygląd elewacji i rozkład pomieszczeń to już wizja teraźniejszego architekta . Zamek współczesny, ale w historycznym miejscu, a przewodnik ciekawie i z prawdziwą pasją  opowiada o historii, więc warto było zapłacić za bilet. W środku kilka ciekawych eksponatów związanych z tym miejscem i piękny, ogromny kaflowy piec. Podobno król Zygmunt August który zmarł w Knyszynie na polowaniu w 1572 roku został przywieziony do zamku, jego ciało (odpowiednio spreparowano) i leżało w piwnicy, w lodowni, ponad rok  Czekano na wybór nowego króla, a potem jego przyjazd do Polski. Pogrzeb, zresztą bardzo uroczysty odbył się w Krakowie.
Jak widać na zdjęciach odbudowa  zamku się jeszcze nie skończyła...  Hm.... nowy zamek ma może pewną przewagę nad starymi, autentycznymi zamkami... jaką? po prostu  izolacje przeciwwilgociowe, a w efekcie brak tego charakterystycznego zapachu wilgotnych, zatęchłych lochów, ale chłód w piwnicy pozostał :).

Wieczorem dojechaliśmy na kemping w Białymstoku, ale o tym w następnym poście.
Serdecznie Was pozdrawiam, a zwłaszcza tych, którzy dotrwali do końca tego tekstu :)

I jeszcze temat do przemyśleń: lepiej zostawić autentyczną, ale zabezpieczoną ruinę czy budować nowy zamek? Jestem ciekawa jakie jest Wasze zdanie.

wtorek, 28 czerwca 2016

Post o motylu, który przysiadł na lnianej poszewce

Dzisiaj bardzo krótko.
 Lato już w pełni, świeci i mocno przygrzewa słońce, a u mnie pojawił się kolejny motyl. Tym razem na lnianej poszewce przysiadł paź królowej, ale w wersji monochromatycznej :)
 Sesja zdjęciowa zrobiona w ogródku  mojej szwagierki.



 I jeszcze kilka zbliżeń...


 A poniżej w trakcie malowania...



Ostatnio na blogu straszny zastój.... robię głównie przeróbki. W C&A kupiłam w bardzo korzystnej cenie sukienkę dla mojej studentki. Już w momencie kupowania wiedziałam, że trzeba ją będzie przerobić... ale bardzo spodobał mi się materiał   no i cena... W rezultacie kupiłam dwie sukienki. I już prawie skończyłam je przeszywać :) w następnym poście pokażę co mi z tego wyszło....c.d.n.

Pozdrawiam wszystkich zaglądających tu czasami.

środa, 11 maja 2016

Majówka na Morawach czyli podróże małe i duże

Wróciliśmy z majówki w dobrych humorach. Wbrew moim obawom pogoda była piękna. Oglądając prognozy pogody nastawiłam się na chłód i deszcz... a sobota powitała nas słońcem i prawie bezchmurnym niebem. Jeśli dodacie do tego miłe towarzystwo i piękne widoki to czegóż trzeba więcej ;)
Na Morawach wiosna już w pełnym rozkwicie, całe pola pełne żółtego rzepaku. Chodziliśmy po lasach bukowych, a nawet po lipowym lesie!  A wszędzie taka wiosenna zieloność .... słońce przeświecające przez młode listki... zresztą zobaczcie sami... 


Ale po kolei... przyjechaliśmy na miejsce późno w nocy, a rano z okien zobaczyłam  takie widoki


 
 
 Mieszkaliśmy pod zamkiem Buchlow w pensjonacie przerobionym z dawnych zabudowań gospodarczych. Tak wygląda wspólna sala,  spostrzegawczy obserwator zauważy pod schodami niedźwiedzia!

 
Tym razem wycieczka miała być bardzo łatwa, niewielkie podejścia, ładne widoki (również z wież widokowych), zamki, winnice i lasy bukowe. Pasmo górskie, które było naszym celem to Chriby... malownicze niewysokie pagórki i grzbiety ze skałkami. Trasy są dość dobrze oznakowane. Czesi oprócz szlaków dla turystów pieszych  mają mnóstwo tras rowerowych, a na szlaku zadaszone miejsca do spożycia posiłków często w pobliżu źródełka czyli studanki. W wielu miejscach są też wieże widokowe czyli vychlidki. Weszliśmy na taką wieżę na górze, która nazywała się Brdo 



Trzeba kupić bilet wstępu, ale warto, aby można było podziwiać takie widoki



  Inną atrakcję okolicy stanowią zamki hrady i pałace w różnym stopniu zachowania. Oprócz zamku Buchlow, pod którym mieszkaliśmy zwiedziliśmy hrad Cimburk czyli zabezpieczoną ruinę, która jest remontowana przez miejscowe bractwo rycerskie





A tu poniżej stylowe popielniczki, które stały na stołach przed kasą zamku. Bo to chyba popielniczki? Nie było przy nich instrukcji :)

  A przede wszystkim lasy - wysokie, majestatyczne drzewa.
 Dwa światy - świetlisty bukowy las i mroczny, gęsty świerkowy.... miałam skojarzenia z Władcą Pierścieni królestwem Elfów i  mrocznym Mordorem.




Zrobiliśmy jeszcze wycieczkę do Pavlova i Mikulowa w rejon winnic, ale niestety nie mam zdjęć z tego dnia. Na koniec zostawiliśmy sobie zwiedzanie Buchlova i pałacu oraz parku w Buchlovicach. Mieliśmy okazję na własnej skórze poczuć różnicę między starym zamczyskiem a pałacem. Stanowczo wolałabym mieszkać w pałacu :) i do tego z takim parkiem. Całe założenie jest niewielkie, ale dobrze utrzymane. Pałac otacza park - w pobliżu budynku- geometryczny w stylu francuskim z przystrzyżonymi żywopłotami i formowaną roślinnością, który przechodzi w park w stylu angielskim z nieregularnymi ścieżkami,
polankami i widokami. A do tego właśnie kwitły drzewa i krzewy ... po prostu bajka. I ten po prostu obłędny świergot ptaków.
 




wtorek, 19 kwietnia 2016

Co namalować na koszulce dla chłopca? Robota z Gwiezdnych Wojen! Albo najlepiej - dwa roboty!

Chciałam zrobić prezent dla chłopca w wieku schyłkowo - podstawówkowym :) czytaj z 5 klasy. Oczywiście postanowiłam namalować koszulkę, ale od razu pojawił się problem... co namalować? 
Zrobiłam wywiad: co owa młodzież lubi oglądać...hm.... różne rzeczy.... Na szczęście przypomniałam sobie, że ostatnio weszła do kin nowa część Gwiezdnych Wojen, a wraz z nią pojawił się nowy bohater uroczy robot :) Co prawda  nie widziałam tej części a jedynie zapowiedzi filmu, ale internet to potęga :) 
Robot bardzo mi się spodobał,  R2D2 już malowałam więc.... powstała taka koszulka... z dedykacją


 


i widok nietypowy, ale wyjaśniający konieczność używania podkładki podczas malowania.

 Tak wygląda obrazek z drugiej strony materiału
 I jeszcze raz w całości
Tylko mam nadzieję, że kupiłam odpowiedni rozmiar koszulki :)

niedziela, 10 kwietnia 2016

Lniana torba z kwiatami jabłoni

"Wiosna, wiosna wkoło ..." co prawda jeszcze nie zakwitły bzy, ale magnolie i forsycje już kwitną. A u mnie zakwitły kwiaty jabłoni na kolejnej torbie, która powstała w bardzo ekspresowym tempie.


 W piątek, po pracy postanowiłam zrobić prezent na urodziny, na które jechaliśmy w sobotę.  Miałam trochę mniej niż dobę, wliczając oczywiście czas na sen, zakupy i inne konieczne czynności życiowe :)
Znalazłam w mojej skrzyni z materiałami len, materiał na podszewkę i flizelinę do usztywnienia.(Chyba powinnam to zgłosić do akcji uwalniania tkanin u Zapomnianej pracowni)
 Jako wzór kwiatów posłużyło tym razem zeszłoroczne, autorskie (!) zdjęcie drzewka z działki mojej siostry. Jak na mnie to zadziałałam bardzo szybko. Po prosto "wzięło" mnie natchnienie :) W piątek wieczorem malowałam, a w sobotę rano - szyłam. Niestety na porządną sesję zdjęciową nie starczyło czasu, a pogoda wyraźnie była mało zdjęciowa. Pokażę to, co udało mi się uwiecznić.

 

 
Tym razem zrobiłam torbę trochę większą,  z kawałka materiału o szerokości 90 x 50 cm.



W roli drugoplanowej wystąpił kuchenny stół, bo kuchnia to najjaśniejsze pomieszczenie w moim mieszkaniu :)
P.S.
No niestety, jak widać nie miałam podszewki z kwiatami jabłoni .....

wtorek, 29 marca 2016

Dekorcje z marcepanu na mazurkach i babeczki z kremem mango

Witam wszystkich przejedzonych po świętach :) Myślę, że dzisiaj mogę pokazać zdjęcia słodkości bez narażania Was na napad głodu :)
W tym roku miałam bardzo komfortową sytuację, bo robiłam tylko masę do kruchych babeczek i dekorację na mazurka.
Skorzystałam z gotowej masy marcepanowej, żeby udekorować czekoladowy mazurek.A to moje króliczkowe dekoracje
 

Ech ... dawno nie lepiłam nic z plasteliny... tak lepiącej się do rąk


Zrobiłam 7 królików i jednego psa, na specjalne życzenie mojej siostry :) miał to być owczarek colie hm.. jednak zbliżenia nie pokażę :)
A poniżej babeczki z kremem mango i dekoracją z kremu Milky Way




Nadzienie - krem do babeczek zrobiłam na podstawie  tego i tego  przepisu z bloga moje wypieki. Ostatnio próbowałam zrobić krem z mango ale mi się nie udał, chyba dlatego, że .......
mango było niedojrzałe
........ za krótko podgrzewałam z żółtkami........
.......... i jeszcze dałam za mało mąki...
brzmi jak zupełna katastrofa....
tak źle nie było, dało się zjeść, ale krem nie miał odpowiedniej konsystencji i trochę nie ten smak :)

Tym razem krem się udał w 100%
Miałam zrobić jeszcze jeden krem... ale powstał pewien problem z brakiem przepływu informacji :)
a może brakiem zabezpieczonego sejfu :)
Po prostu niedostatecznie głośno i wyraźnie wyartykułowałam, że batoniki Milky Way są przeznaczone na masę i nie wolno ich pożreć !!!
Moja słodkolubna rodzinka, w czasie kiedy byłam w pracy zmniejszyła liczbę batoników z 6 do 2...
i kremu starczyło tylko na dekorację.