poniedziałek, 24 listopada 2014

Kartki na Boże Narodzenie czyli ciąg dalszy wycinanek

Przez weekend powstały kolejne kartki na akcję wolontariatu. Wykorzystałam nowy wycinacz z reniferem kupiony w "dobrym sklepie muzycznym" czyli w sieciowej księgarni, która coraz bardziej staje się skrzyżowaniem sklepu papierniczego z pamiątkarsko - upominkowym :)... ale może to dobrze?
 Dodatkowo użyłam wycinacz - gwiazdkę, wycinacz do koronkowego brzegu, karton, złoty cieniutki sznureczek, srebrne tasiemki pasmanteryjne,  wstążkę w kratkę, klej polimerowy, klej w sztyfcie, pisaki, lakier do paznokci z brokatem   to chyba już wszystko :)



 Miałyśmy sporo zabawy... każda kartka to prototyp :) a jednocześnie niezły bałagan w pokoju, bo niestety nie mam pracowni ;(
Resztę kartek możn

A tutaj można zobaczyć kartki zrobione przez moją starszą  córkę





 Zapomniałam jeszcze o drukarce :) bez niej nie byłoby tak profesjonalnych napisów :)


Na razie robimy przerwę w produkcji kartek :) Trzeba się zająć kalendarzem adwentowym...

wtorek, 18 listopada 2014

Mamo! Na jutro muszę przynieść kartki świąteczne!

Pewnie każdy rodzic miał taką sytuację, kiedy wieczorem dziecko nagle oświadcza, że musi koniecznie na jutro przynieść.... i tu można wymieniać różne rzeczy: jarzyny (sałatka jarzynowa chyba w 2 klasie), listewki, deseczkę, marszczoną bibułkę, kordonek, wełnę itd.
W niedzielę moja młodsza latorośl o 21.30 przypomniała sobie, że na poniedziałek musi zrobić 10 kartek świątecznych. Oczywiście zadanie dostała dużo wcześniej, ale.... no cóż. Nie wiem czy przypadkiem ktoś jej o tym nie przypomniał na Fb, ale i tak było  trochę późno. Dziecko z szaleństwem w oczach i takim... wyrazem oczekiwania, że pomożemy....my czyli moja studentka i ja. Więc... pomogłyśmy, siadłyśmy w trójkę do pracy, wyciągnęłyśmy blok, pisaki, kredki i wycinacze. Zrobiłyśmy .... co prawda tylko 8 kartek ale i tak jak się okazało były to jedyne kartki, które zostały przyniesione w terminie :) Skończyłyśmy dosyć późno i niestety tylko jedna moja kartka została zeskanowana  (na zrobienie zdjęć nie starczyło czasu)  - poniżej to właśnie ona


niestety skan nie oddaje przestrzeni i blasku  tasiemki - krajki srebrno - błękitnej. Miałam taką resztkę, którą gdzieś kupiłam i nie pamiętam gdzie, a z chęcią bym jeszcze dokupiła :(

Doskonale wiem, że pomoc w takiej chwili jest w sumie mało dydaktyczna, bo dajemy znak dziecku, że tak może robić, ale... dydaktyka, dydaktyką,  a życie, życiem... Sama doskonale pamiętam, że często zaskakiwałam w taki sam sposób mojego Tatę, bo przecież listewki, gwoździe, baterie, żarówki i inne narzędzia w domu były, a mój Tata przecież wszystko potrafił !!!
No właśnie, w takim momencie nie chcemy zawieść wiary w nas pokładanej :)

Przy okazji  pokażę kartki, które zrobiłam w zeszłym roku



Obrazki w środku to rysunek pisakami na kalce technicznej. Użyte zostały pisaki, które po prostu uwielbiam, bo się pęknie zlewają, nie pozostawiając śladów nachodzenia się brzegów kolejnych pociągnięć. Kilka firm robi takie pisaki, moje córki mają Promarkery, które niestety mają jedną wadę- są drogie :(

poniedziałek, 10 listopada 2014

Jak się przebrać za Amona czyli strój na konwent

Ostatni tydzień miałam bardzo pracowity... moje młodsze dziecię wybierało się na zjazd zakręconych miłośników japońskich komiksów :) czyli na konwent .... W tym roku chciała mieć przebranie za Amona - dość mroczną postać.


 Po materiał specjalnie pojechaliśmy do sklepu na dużą literę "I" , mieli taki czarny i szary z serii Ditte, ale..... cieszył się chyba zbyt dużą popularnością bo zostało tylko 0,5 m. Na strój to stanowczo za mało... trudno... czegóż się nie robi dla dzieci... kupiłyśmy droższy materiał. Ale w sumie dobrze się stało bo Minna była po prostu idealna do szycia tego stroju. Zasadniczą jego część stanowi skrzyżowanie fraka z mundurem...  na szczęście bez rękawów :).



 Poszukałam w moich archiwalnych Burdach i w końcu zrobiłam lekki mix wykrojów :) góra to wykrój z nr 1/ 2006 (strój mażoretki)  plus kaptur, a dół to przerobiony wykrój spódnicy z 12/2012. I tu zaczęły się schody .... jak się okazało odrysowałam o numer mniejszy wykrój : (  niestety wyszło to dopiero po skrojeniu i zszyciu.... Trochę musiałam skorygować (czytaj:  wypruć...wrr tego tygrysy nie lubią najbardziej) ... ale ostatecznie córka się dopięła  :))


 Do tego dokupiłam w SH czarną bluzę za 4,80 zł :) z rękawów zrobiłam nagolenniki, a górę bluzy pocięłam na przedramienniki  :) o ile tak to się nazywa :)  Jeszcze czerwona tasiemka, czarna lamówka ze skosu do odszyć, guziki i kawałki starej bawełnianej koszulki...  Pewnie dużo taniej byłby wykorzystać jakąś dwurzędową marynarkę z SH, ale jakoś wcześniej żadna nie wpadła mi w oko, a na ostateczne zakupy materiału miałam czas dopiero w niedzielę - co jednak ogranicza  możliwość kupowania w SH. A tak,  mogłam się zmierzyć z szyciem munduru :) Materiał był dosyć sztywny, ale dzięki temu świetnie się szyło, nie rozciągał się, "trzymał formę ".


Ochraniacze na kolana zrobiła własnoręcznie moja córka ... wycięła z tektury i pomalowała farbką a potem lakierem. W malowaniu trochę jej pomógł jej Ulubiony Tatuś :))) bo lakier w sprayu zasechł i trzeba było malować pędzlem... lakier trochę rozpuszczał farbkę.... ale poradzili sobie.






Maska zrobiona również przez młodszą latorośl w koprodukcji z moim Ulubionym Mężem...  Jak na prototyp to wyszło im nieźle ... podglądnęli na YT  sposób zrobienia maski . Trochę było problemów... bo maska po wyschnięciu ciut się skurczyła...
 Na twarz trzeba nałożyć potrójnie złożoną folię aluminiową i mocno docisnąć... potem ostrożnie zdjąć, położyć na stole i kleić paski papieru klejem do tapet. Kilka warstw... jeśli ktoś z Was kiedyś kleił  papierową tapetę, to wie o co chodzi i gdzie tkwi problem, po prostu papier najpierw się rozciąga, a potem po wyschnięciu kurczy :)

Całość przebrania dopełniały czarne dresowe spodnie i bawełniana bluzka z długim rękawem oraz szeroki  pasek.
Strój wymagałby jeszcze trochę dopracowania np. nie dokończyłam naramienników, ale już nie starczyło czasu...  pracuję na pełny etat do tego jeszcze to co zwykle ... czyli zakupy, gotowanie jakieś zebranie w szkole-  jednym słowem drugi etat (czytaj:ZWYKŁA POLSKA MATKA  :)))  trochę może nie do końca perfekcyjnie zorganizowana, ale za to spontaniczna :) długofalowe planowanie to nie moja specjalność :)))
I jak Wam się podoba?
Mam tylko nadzieję, że strój się jeszcze kiedyś do czegoś przyda ...no bo przecież... w sumie na mnie też pasuje :))
Sesję zdjęciową wykonała moja studentka-  maly potwór
 Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądaczy, a jeszcze serdeczniej czytaczy :)))