Ostatnio mało mnie było na blogu.... jakaś taka ogólna niemoc, najpierw upały potem deszcze, niskie ciśnienie i ogólna senność.... Ale w końcu coś stworzyłam :)
Uszyłam torbę z lnu dla mojej siostry. Od początku wiedziałam, że musi być koniecznie z jej ulubionym psem.....
Torba w całości prezentuje się tak
Oczywiście ma w środku kieszonkę na portfel, czy dokumenty i drugą na komórkę :) jest jeszcze karabińczyk na klucze.
Tym razem karabińczyk jest do tasiemki przywiązany (a nie przyszyty), żeby można było w prosty sposób regulować długość tasiemki :)
I wreszcie zbliżenie na mordkę IWA, bo tak się nazywał piesek.....nazywał bo niestety już go nie ma :( szkoda bo to był bardzo fajny futrzak.... miał 12 lat jak na rasowego collie to słuszny wiek...
Obrazek wyszedł mi bardzo podobny do oryginału...
U nas trwa pakowanie przed wyjazdem moich pociech na obóz harcerski... z tej okazji uszyłam im poszewki na jaśki.... miałam kawałek materiału idealnie obozowy :)
Moje harcerki to już "stare wygi" ale jaśki się im spodobały....
A od poniedziałku będziemy śpiewać "wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni ..." :)
Pozdrawiam wakacyjnie wszystkich czytających mojego bloga :)