Zajęłam się pierwszą i ostatnią fazą malowania. Wydrukowałam zdjęcie, przerysowałam na kalkę i odbiłam na koszulce. Dziewczynki namalowały większość czarnych elementów obrazka....
oczywiście pod nadzorem :))))
jedynie czułki i drobne detale wzoru skrzydeł musiałam (a może raczej wolałam) namalować sama.
Pierwszy raz malowały na koszulce i na początek ograniczyłyśmy się do prostszych fragmentów. Bawiły się przy tym dobrze... malowanie było zresztą przerywnikiem w jeżdżeniu na rolkach :)
Jeszcze Artystki przy pracy... w rolkach :)
Pozostało już tylko wprowadzenie kolorów na skrzydła i oczywiście namalowanie imienia (to już zdecydowanie moja działka).
Ponieważ dzieło było wspólne - dwa podpisy autorów :)
Drugi motylek nie został sfotografowany zanim odfrunął z właścicielką... ale może jeszcze się pojawi :)
Zachęcam Was do wspólnego tworzenia z dziećmi, moje artystki skończyły właśnie trzecią klasę podstawówki i proszę jak pięknie poradziły sobie z malowaniem :)
Potrzebne będą:
- biała koszulka bawełniana (zwykły T-shirt)
- farby akrylowe do tkanin :
- czarna farba do konturów,
- kolorowe farbki do skrzydeł czerwona i żółta lub niebieska i żółta może być też turkusowa,
- opcjonalnie złota (drobne plamki na skrzydłach)
- 2 pędzelki -warto kupić dobry pędzelek, który po zmoczeniu ma końcówkę jakby "sklejoną" , a nie rosochatą jakby piorun uderzył w szczypiorek :) Używam tzw "zerówki" czyli najcieńszego pędzelka do konturów, a trochę grubszego do większych plam kolorystycznych.
Uwaga ! Farby dobrze się mieszają ze sobą, co najlepiej robić na palecie - takiej z kompletu szkolnych akwarelek albo zrobionej np. z wieczka słoika. Farbki można rozcieńczyć wodą, ale trzeba z tym UWAŻAĆ!!!!... bo jeśli farba będzie zbyt rozwodniona może "rozlać się" w sposób niekontrolowany na koszulce...
Właśnie podczas malowania zielonego motylka miałam taki wypadek... musiałam wprowadzić korektę i lekko powiększyć jedno skrzydło... Zwykle po namalowaniu konturu podsuszam koszulkę suszarką do włosów i zaprasowuję malunek (przez papier śniadaniowy). Tym razem też tak zrobiłam, ale widocznie kontur był cienki i gdzieś była przerwa w obrysie, przez którą przedostała się wilgoć z farbą. :)
Jeszcze jedna uwaga-
farbki trzeba nałożyć na paletę i zakręcić słoiczek, bo wysychają i szybciej mogą przejść w stan stały :( niezdatny do użycia
Pozdrawiam letnio i wakacyjnie