czwartek, 28 sierpnia 2014

Letnia sukienka z "Anny"

Dzisiaj się wreszcie pochwalę sukienką, którą uszyłam dla siebie w lipcu. Jestem bardzo dumna z tego "uszytku". Po pierwsze po raz pierwszy szyłam z wykroju z Anny, po drugie po długim okresie przerwy uszyłam wreszcie coś do noszenia i na dodatek dla siebie :) po trzecie szycie nie trwało dłużej niż trzy dni  wliczając drobne przerwy :) na zajęcie się rodziną, czytaj: czasami przecież coś trzeba jeść :)
Sukienka wygląda tak:




Jak już wspomniałam szyłam z Anny nr 2 z 2014 r.  Model nr 1. Niestety moje wymiary nie pasują do numeracji z Anny, dlatego musiałam trochę przerobić wykrój ... zebrać trochę u góry (stanowczo dekolt był za szeroki), a dodać na dole ... a poza tym w oryginale sukienka ma podszewkę, a ja chciałam sukienkę na lato czyli jak najbardziej przewiewną.
Nie obyło się bez kliku wpadek, ale z zewnątrz nie widać :)  Zamiast odszycia dekoltu użyłam tasiemki ze skosu i .... niestety nie wdałam jej przy szyciu... przez co dekolt źle się układał! Sukienka miała być gotowa na wyjście w sobotę, a tu piątek wieczór, więcej tasiemki już nie miałam!!!! Więc nacięłam tasiemkę w kilku miejscach po obwodzie  ... . i od razu lepiej się układa, przynajmniej od zewnątrz :)  od środka niestety nie jest idealnie. Sukienkę się bardzo dobrze nosi, więc może jeszcze poprawię to odszycie :), żeby również wewnątrz była ładna :) Chyba uszyję z tego modelu jeszcze jedną i już wiem jak ją lepiej dopasować :)
No cóż, ćwiczenie czyni mistrza :)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Torba z różową orchideą czyli malowankowa sztuka użytkowa

Lubię lniane torby, takie z kolorową  podszewką i  namalowanym małym obrazkiem. Co więcej lubię takie torby robić. Ostatnio uszyłam torbę z różową orchideą.



Długo szukałam motywu do namalowania, miał to być  kwiat. Jakoś żaden do mnie nie "przemawiał", straciłam masę czasu nad wyborem :), a może moje ukochane malwy, a może mieczyki, albo irysy.... W końcu wybór padł na orchideę.... co prawda do podszewki lepiej pasowałaby róża, ale.... niedawno powstała już taka torba :)



 Niestety... ponieważ nie miałam za dużo czasu od momentu uszycia do chwili kiedy mnie opuściła mam tylko kilka zdjęć. Na dodatek pogoda nie sprzyjała zdjęciom w plenerze :(   ... ach ten deszczowo jesienny koniec wakacji. Ale nie mogło zabraknąć zdjęcia z kwiecistego środka torby...

Torba już cieszy swoją nową opiekunkę :)

Do uszycia torby potrzebne były:
podszewka - ulubiony kwietny materiał z JYSK (z 5 metrowego kuponu już mało zostało) ,
len z domieszką (IKEA)
taśma wzmacniająca uszy i brzeg torby (wszyta od środka) 
farby akrylowe do tkanin, z dużą ilością białego koloru jako "gruntu"
karabińczyk (do przypięcia kluczy)....

a przede wszystkim mobilizacja i WENA, bo ostatnio jakby zapał osłabł.

Pocieszam się, że to letnie upały i ogólnie klimat wakacji mnie rozleniwiły ...
Chociaż to chyba jednak mój nałóg- czytanie książek.... mnie dopadło - ostatnio "Piąty elefant" Pratchetta :)
Pozdrawiam wszystkich czytelników :)